Moja pierwsza wizyta u dietetyka- wrażenia :)

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Czas na obiecaną relację z wizyty u Pani dietetyk :)

Do dietetyczki wybrałam się aż na Kurdwanów (osiedle położone daleko od mojego domu) do "Medycznego centrum odchudzania", ponieważ, jak już pisałam, została mi polecona przez zaufaną kosmetyczkę.

Na początku zajęła się mną pani pielęgniarka. Zostałam zważona na analizatorze ciała Tanita, Pani zmierzyła mnie centymetrem (w talii chyba coś ubyło!) i zbadała moje ciśnienie krwi. Wypytała mnie też o godziny spożywania posiłków oraz o moje nawyki żywieniowe i historię odchudzania. Założyła mi kartę pacjenta.

Potem zostałam zaproszona do gabinetu Pani Dietetyk, gdzie mogłam wreszcie poznać moje wyniki z Tanity ;)

Procent tkanki tłuszczowej w moim organizmie: 36,9% (6 tygodni temu było 42,5%, czyli dzięki treningom na siłowni pozbyłam się już 5% tłuszczu!!!)

Niestety mój wiek metaboliczny to 42 lata. Mam nadzieję, że wraz z utratą kilogramów będzie się zmniejszał.

Otłuszczenie narządów wewnętrznych: 6 (maksymalne to 13). Cieszę się, bo rok temu mój wynik wynosił 9, ale ważyłam chyba ciut więcej niż teraz.

Moje BMI wynosi równe 30.0. Czyli hello otyłość.
Pani dietetyk przeglądnęła również moje wyniki badańkrwi (podczas rejestracji kazali mi je przynieść) i zwróciła uwagę na podwyższone OB krwi.

Okazało się, że mam bardzo dużo mięśni. Aż 49 kg z mojego ciężaru ciała to mięśnie. Dietetyczka powiedziała, że jestem bardziej umięśniona niż przeciętna kobieta, mam mocniejszą budowę i bardzo szczupła nigdy nie będę (to sama wiem- inaczej nie zakładałabym bloga z plus size w nazwie). ;)

Moja podstawowa przemiana materii (gdybym cały dzień leżała i nic nie robiła) wynosi 1613 kcal. Dietetyk powiedziała, że świadczy to o "ładnej" przemianie materii. ;)

Pora na kilka ciekawostek z jadłospisu. 

Mam zjadać 6 posiłków o łącznej wartości 1900 kcal dziennie! W dni treningowe aż 2050 kcal, ponieważ przed treningiem mam wypić sok 300 ml zawierający 150 kcal.
Dieta opiera się na łączeniu w każdym posiłku węglowodanów złożonych z białkami stałymi, ponieważ ważnym założeniem tej diety jest utrzymanie w organizmie stałego poziomu cukru. Pierwszy posiłek ma być zjedzony najpóźniej o godzinie 9.00. Dostałam listę produktów polecanych i zakazanych oraz kilkanaście przepisów- pomysłów na obiady.

Jestem w niemałym szoku, bo dietetyk nie zabroniła mi jedzenia ziemniaków, białego pieczywa, makaronu. Na jeden posiłek przypada mi 7 deko pieczywa (na obiad 5 deko ryżu/makaronu/kaszy, ważonego przed ugotowaniem).  Dzienna ilość tłuszczu to 3 łyżeczki, oczywiście mam zapomnieć o maśle. Nie wolno mi też jeść ziaren i suszonych owoców. Hmmm.....

Mam swoje zdanie na ten temat, ale to ona jest szczupła, a ja gruba. Postanowiłam więc spróbować. Na następną wizytę umówiłyśmy się na 24 maja. :)

PS. Dla ciekawych: wywiad z Panią dietetyk Anną Majką na RMF24.pl


3 komentarze

  1. świetnie , że się wybrałaś do dietetyka ! to jakiś krok do przodu :)

    3mam kciuki za Ciebie i zycze powodzenia ! zapraszam do mnie http://fromzerotohero100.blogspot.com/ gdybyś potrzebowała motywacji ! pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba mnie zachęciłaś na wizytę , dużo zapłaciłaś za wizytę ?

    OdpowiedzUsuń