Mój pierwszy uraz sportowy.. ała!

sobota, 16 marca 2013


Wydarzenie tego tygodnia: Mój pierwszy uraz sportowy! 
W środę po treningu czułam się ok.  W czwartek rano rano też. Dopiero gdy się ubierałam, a dokładnie zakładałam sweter, złapał mnie nagły, ostry ból w rejonie łopatki i barku, aż zawyłam.. Próbowałam to jakoś rozruszać, myśląc, że to jakiś skurcz, ale nic nie pomagało, bolało jak cholera... Nasmarowałam się szybko maścią diclioziaja i poleciałam na szkolenie. Każdy ruch tą ręką był okropnie bolesny. Nie mogłam opuścić ręki w dół, ani wygiąć jej do tyłu, nie mogłam też obejrzeć się przez prawe ramię. Byłam przerażona, bo nigdy wcześniej mnie to nie spotkało. Napisałam do Męża z pytaniem co robić, a on odpisał, żeby kupić "rozgrzewający plaster ze smokiem". Gdy tylko na szkoleniu trafiła się przerwa, poleciałam do apteki. Plastry były, po zawrotne 1.79 zł. Koleżanka nakleiła mi go na plecy. Tak wygląda opakowanie tego plastra:
Dość szybko zaczęłam odczuwać ulgę. Ból znacznie odpuścił. Najpierw poczułam przyjemne otulenie, po kilkunastu minutach pojawiło się uczucie ciepła, a po godzinie plaster wręcz mnie przypiekał :D

Wieczorem poszliśmy z Mężem na siłownię. W recepcji dowiedziałam się, że jest w klubie mój fizjoterapeuta i że za godzinę może mnie przyjąć. Przebrałam się więc i poszłam na siłownię, poćwiczyłam trochę na crosstrainerze ale bałam się o rękę (plaster na tyle mnie znieczulił, że sama już nie wiedziałam jak i czy bardzo mnie boli), trochę pomaszerowałam na bieżni na pochyleniu 2 stopni , i zrobiłam parę ćwiczeń na nogi.

Wreszcie fizjoterapeuta przyjął mnie. Pół godziny uciskania i masażu i ból przeszedł jak ręką odjął... najlepiej wydane 50 zł w ostatnim czasie. Powiedział, że winny był brak rozgrzewki (lub za krótka rozgrzewka) i zbyt wiele powtórzeń ćwiczeń (fakt, dowaliłam sobie więcej niż trener zapisał.) Powiedział, że przetrenowałam mięsień podgrzebieniowy (tak, właśnie dowiedziałam się, że taki mięsień istnieje).

Przygoda była bardzo nieprzyjemna, ale na szczęście szybko się zakończyła. W piątek czułam się już zupełnie dobrze, a dziś (sobota) zrobiłam mój trening według planu. Uff. Mam nadzieję, że już więcej mi się to nie przydarzy! Obiecuję sobie, że będę pamiętać o porządnej rozgrzewce. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz