Diet coaching- moje wrazenia z pracy z coachem

środa, 7 maja 2014

Dziś będzie trochę o tym, co siedzi w głowie. :) Bo jak wiadomo, to właśnie tam zaczyna się odchudzanie. Zaczyna się od decyzji "Tak, zrobię to". Zmiany można wprowadzać metodą małych kroczków, albo zatrzasnąć za sobą drzwi i zmienić wszystko. Każdy sposób jest dobry, byle zacząć, byle ruszyć z miejsca. A żeby ruszyć, impuls musi wyjść z głowy.

Pod koniec tegorocznej zimy wzięło mnie na refleksje, zaczęłam się zastanawiać dlaczego stoję w miejscu z wagą 73 kilogramów i nie mogę przebić się w dół. Kiedy poprzednio się odchudzałam (3 lata temu) udało mi się osiągnąć tę samą wagę (z 84 na 73 kg), po czym zaprzepaściłam efekty wracając do niezdrowej diety.
Nie chciałam, by ta historia się powtórzyła. Pamiętam, jaka byłam wtedy załamana, rozczarowana, wściekła na samą siebie, gdy wróciłam po wakacjach z wagą 76 kg. Załamałam się na tyle, że zamiast wziąć się w garść i pozbyć się tych kilogramów, utopiłam smutki w jedzeniu i pozwalałam sobie na więcej i więcej. Tak dobiłam ponownie do 84 kilogramów. Nie wyglądałam ani nie czułam się dobrze. Na szczęście po długim okresie zdołowania nadszedł "ten moment" w mojej głowie. Trafiłam na siłownię, potem założyłam tego bloga. Wreszcie, po wielu miesiącach, dołożyłam też dietę. Jestem w procesie. Jestem zadowolona i dumna z efektów, ale potrzebuję robić postępy!

Tak narodziła się myśl, by zacząć chodzić na coaching odchudzania. Znalazłam Panią Coach, która przyjmuje w Krakowie, poczytałam to i owo i zdecydowałam się.

Przed pierwszym spotkaniem musiałam wypełnić kwestionariusz z podstawowymi informacjami o moich oczekiwaniach, o obecnej sytuacji i o tym, co bym chciała uzyskać z sesji coachingowych.

źródło: http://bsolutions.pl/wp-content/uploads/2012/10/coaching.jpg

Wkrótce po wysłaniu kwestionariusza nastąpiło pierwsze spotkanie w bardzo przyjemnym gabinecie. Pani Coach była młoda, sympatyczna i oczywiście szczupła. Zrobiła jednak na mnie wrażenie osoby jeszcze mało doświadczonej, mało charyzmatycznej.  Na spotkaniu zaczęłam od opowiedzenia swojej historii. Dzień wcześniej spisałam ją sobie w domu i szczerze mówiąc- przeraziłam się. Okazało się, że na własne życzenie od 8 lat mam nadwagę, a przez pewien czas też otyłość. Przez tyle lat nie starczyło mi sił, by porządnie wziąć się za siebie i zawalczyć o pozbycie się "studenckich" kilogramów. Na tym spotkaniu pani Coach zrobiła ze mną ćwiczenie coachingowe koło życia (tutaj można sobie taki test zrobić online). Oceniałam poszczególne obszary mojego życia pod dwoma względami: satysfakcji oraz mojego zaangażowania. Ćwiczenie było raczej żmudne i moim zdaniem nic nie wniosło. Dostałam zadanie domowe oraz artykuł do przeczytania.

Podczas drugiego spotkania rozmawiałyśmy o sytuacjach z mojego życia związanych z jedzeniem, które najbardziej zapadły mi w pamięć. Mogły to być sytuacje w których przeżywałam zarówno pozytywne, jak i negatywne emocje. Rozmowa o tych sytuacjach nic dla mnie nie wniosła, była raczej sposobem poznania mnie przez Coacha, takie odniosłam wrażenie. Na to spotkanie przyszłam przygotowana, powiedziałam też, czego oczekuję. Powiedziałam, że potrzebuję sposobów, jakichś mentalnych trików, by radzić sobie w chwilach jedzeniowych pokus. Niestety nie doczekałam się odpowiedzi na tę potrzebę. Dostałam ponownie tylko linki do czytania.

Odbyło się jeszcze trzecie spotkanie. Rozmawiałyśmy o tym, co się zmieni w moich relacjach z rodzicami/ partnerem/ przyjaciółką / w pracy, gdy osiągnę cel. Czy wydarzy się coś pozytywnego, a może negatywnego? Jak schudnięcie wpłynie na moje relacje z innymi w każdym z tych obszarów? Nie znalazłam żadnych negatywnych następstw mojego schudnięcia. Chodziło o to, by znaleźć potencjalne bariery, jakie mogą mnie powstrzymywać przed odchudzaniem. Np. gdyby po moim schudnięciu koleżanki miały przestać mnie lubić, albo Mąż miałby się stać zazdrosny, to to mnie może powstrzymywać przed chudnięciem. ;)

Kolejnego spotkania już nie było. Nie miałam czasu, nie czułam też potrzeby spotkania z Coachem, bo jej wsparcie było żadne. Każde spotkanie kosztowało 100 złotych, a nie wnosiło ani nowej energii, ani nowej wiedzy, ani motywacji.

Coaching bardzo mnie rozczarował. Trudno mi powiedzieć, co zawiniło. Miałam swoje oczekiwania, były one bardzo konkretne i sprecyzowane. Pani Coach nie pomogła mi dotrzeć do odpowiedzi, których szukam. Wydawało mi się, że własnie tego mi trzeba na etapie, na jakim się znajduję. Doszłam jednak do wniosku, że świetnie sobie radzę sama (czyli jednak jakąś informację uzyskałam, haha) i że coaching jest bardziej dla osób, które jeszcze nie zaczęły się odchudzać, albo poniosły porażkę i boją się próbować ponownie. Ja, z moim powerem, entuzjazmem i sukcesami nie bardzo tam pasowałam.

Mam nadzieję, że Wy na swojej drodze spotkacie dużo ludzi, którzy będą umieli Was wspierać i motywować.

Jakie jeszcze wyciągnęłam wnioski z nieudanej współpracy z coachem dowiecie się już wkrótce. ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz